-

tomasz-kurowski : człowiek od genomów ([email protected])

Chesterfield o elekcjach i tronach dziedzicznych

"Listy do syna" czwartego hrabiego Chesterfield to dawniej bardzo popularne dzieło, dziś być może nieco zapomniane, ale pokuszę się o stwierdzenie, że nawet w latach dziewiętnastowiecznej świetności święciło ono swe tryumfy wydawnicze głównie w formie wymiśkowanej. Służyło bowiem przede wszystkim jako swego rodzaju podręcznik wychowania młodego dżentelmena, pełen ponadczasowych rad i bon motów. Chesterfield pisał swoje listy do jedynego, choć nieślubnego, syna Philipa Stanhope'a, którego próbował wykształcić na wielkiego dyplomatę, instruując go na każdym kroku, od wczesnego dzieciństwa po dorosłość, tłumacząc jak powinien się zachowywać, co mówić, z kim się zadawać. Syn umarł jednak młodo, nie spełniwszy ojcowskich nadziei, a gdy kilka lat później zmarł też hrabia Chesterfield, pozbawiona rzekomo środków do życia żona nieślubnego syna sprzedała jego korespondencję z ojcem wydawcy. Kulisy publikacji i miejscami treść książki były bardzo kontrowersyjne, co pomogło nakręcić sprzedaż, a wydane po raz pierwszy w 1774 roku dzieło doczekało się do samego tylko końca osiemnastego wieku dziesiątek edycji oraz wersji francuskiej, niemieckiej, holenderskiej, oraz hiszpańskiej, stając się jednym z największych bestsellerów swego stulecia. Wiele wydań to jednak wersje przerobione i okrojone - okrojone o pikantne, kontrowersyjne historie, a także o ciekawe refleksje polityczne, po to by zwięźlej wydać zbiór aforyzmów i wyprzedzającą swą epokę książkę z gatunku self-help. Tyle gwoli (i tak przydługiego) wstępu.

W dyskusji pod moją poprzednią notką wypłynął pewien kontrowersyjny wątek z korespondencji hrabiego, co skłoniło mnie do bliższego przyjrzenia się jego listom. Zapewne będę je czytał jeszcze długo, ale i pobieżne ich przejrzenie pod kątem interesujących mnie tematów dostarczyło mi sporo rozrywki. Poniżej, w moim przekładzie, fragment listu z sierpnia 1752 roku, na dwadzieścia lat przed pierwszym rozbiorem Rzeczypospolitej, dotyczący sytuacji politycznej oraz elekcji króla Rzymian (tj. desygnowanego dziedzica korony cesarskiej - tak jak w Polsce nie udało się wprowadzić elekcji vivente rege, tak w cesarstwie elekcje vivente imperatore się zdarzały) w Świętym Cesarstwie Rzymskim i - na końcowym marginesie - w Polsce:

Hanower, gdzie zakładam, że jesteś, to obecnie siedziba i centrum negocjacji zagranicznych; są tam przedstawiciele każdego dworu w Europie, a Ty masz świetną okazję wykazać się skromnie w rozmowie swą wiedzą na obecnie wzburzone sprawy. Za główną z nich uważam elekcję króla Rzymian, której organizacji - choć sądzę, że sprawa jest beznadziejna - z dwóch powodów bardzo bym pragnął. Pierwszym jest, że jak myślę mogłoby to zapobiec wojnie po śmierci obecnego Cesarza, który choć jest młody i zdrowy, mógłby umrzeć, co często zdarza się ludziom młodym i zdrowym; drugi to ten sam powód, z którego niektóre mocarstwa sprzeciwiają się temu, a inne tego nie chcą, choć bez otwartego sprzeciwu – chodzi mi o to, że mogłoby to prowadzić do dziedziczności godności cesarskiej wewnątrz domu austriackiego, czego szczerze pragnę, a także do bardzo wielkiego wzmocnienia w cesarstwie; nim to nastąpi Niemcy nigdy nie będą w stanie rywalizować z Francją.

Kardynał Richelieu w niczym nie pokazał swych wybitnych zdolności lepiej niż w swym przekonaniu, że złamanie władzy domu austriackiego w cesarstwie warte jest każdego wysiłku i ceny. Ferdynand z pewnością uczyniłby swą władzę absolutną, a cesarstwo w rezultacie zagrożeniem dla Francji, gdyby kardynał ten nie przyjął pobożnie za swoją sprawy protestanckiej i nie postawił cesarstwa, na mocy traktatu westfalskiego, w takiej samej w zasadzie, rozbitej sytuacji, w jakiej przed Ludwikiem XI znajdywała się sama Francja, kiedy książęta krwi na czele prowincji, a także książęta Bretanii, etc., zawsze sprzeciwiali się i często narzucali prawo koronie. Nic poza uczynieniem cesarstwa dziedzicznym wewnątrz domu austriackiego nie da mu siły i skuteczności, jakiej ze względu na równowagę sił bym pragnął. Dopóki bowiem książęta cesarstwa są tak niezależni od cesarza, tak podzieleni między sobą i tak otwarci na korupcję przez najlepszych oferentów, niedorzecznym jest oczekiwać, że Niemcy kiedykolwiek będą lub mogą działać jako zwarta i zjednoczona siła przeciw Francji. Jednak, jako że ta moja opinia nie spodobałaby się niektórym z naszych przyjaciół  [1], tak samo jak i wielu naszym wrogom, radziłbym Ci nie wyrażać jej zbyt swobodnie, choć z pewnością ją podzielasz.

Gdyby udało się zadowolić elektora Palatynatu, co, przyznaję, byłoby trudne, biorąc pod uwagę charakter jego roszczeń, zawziętość i wyniosłość dworu wiedeńskiego, oraz naszą niezdolność do wykonania, jak zbyt często czyniliśmy, ich pracy za nich; jak mówię, gdyby elektor Palatynatu dał się przekonać do oddania swego głosu, byłoby słusznie przeprowadzić elekcję z wyraźną większością pięciu głosów i pozwolić królowi Prus i elektorowi Kolonii protestować i skarżyć się, ile tylko zechcą. Pierwszy z nich jest zbyt mądry, a drugi zbyt słaby, pod każdym względem, by działać w następstwie tych protestów. Sytuacja Francji, której uwagę odwracają kłótnie kościelne i parlamentarne – nie wspominając o chorobie, a być może śmierci Delfina – sprawi, że król Prus, który z pewnością w głębi serca nie jest Francuzem, będzie bardzo ostrożny, czy aby nie zachowuje się jak Francuz. Na elektora Saksonii wpłynie król Polski [2], który zależy od Rosji, biorąc pod uwagę jego zapatrywania wobec Polski, której, swoją drogą, mam nadzieję nigdy nie zdobędzie; mam na myśli, w sensie uczynienia tej korony dziedziczną w swej rodzinie. Jeśli jego syn miałby uzyskać ją przez niepewną, elekcyjną dzierżawę, tak jak dzierży ją obecnie ojciec, à la bonne heure [3]; ale gdyby Polska trafiła pod dobre rządy dziedzicznych królów, powstałby w Europie nowy diabeł, którego nie wiem kto mógłby powalić. Sam z pewnością na chwilę obecną nie powoływałbym go do istnienia, choćby nawet po własnej stronie.

[1] Według przypisu z dostępnej mi edycji (1932, red. Bonamy Dobrée) mowa o królu i księciu Newcastle.

[2] Będąc, naturalnie, jedną i tą samą osobą.

[3] "Świetnie", tudzież "w porządku", dosłownie "w odpowiednim czasie".



tagi: chesterfield 

tomasz-kurowski
14 lipca 2020 10:00
11     1437    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski
14 lipca 2020 10:10

Przenikliwy gość, nie ma co mówić. Kto to dziś rozumie?

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @tomasz-kurowski
14 lipca 2020 11:28

Cytuję:

...gdyby Polska trafiła pod dobre rządy dziedzicznych królów, powstałby w Europie nowy diabeł, którego nie wiem kto mógłby powalić.

Niezły modus operandi z tego można wywieść.  :)

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski 14 lipca 2020 10:10
14 lipca 2020 14:02

Poza ciekawym oglądem ważnych graczy epoki (choćby elektor Palatynatu Karol Teodor Wittelsbach w końcu dopiął swego i przejął Bawarię, łącząc elektoraty, choć miało mu to zająć jeszcze ponad dwadzieścia lat) zaskoczyło mnie, że widzi w Rzeczypospolitej końca epoki saskiej - czyli w żywym trupie, jeśli wierzyć moim szkolnym lekcjom historii - potencjalne zagrożenie. I to nie drogą pozbycia się Sasów, a wręcz przeciwnie.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Andrzej-z-Gdanska 14 lipca 2020 11:28
14 lipca 2020 14:08

Właśnie ten fragment zwrócił moją uwagę, ale reszta listu była również ciekawa i jak najbardziej na temat. Wyciąłem tylko pozdrowienia i kwestie zdrowotne - obaj panowie byli schorowani.

Przy czym nie jestem pewien, czy tłumacząc rankiem naprędce oddałem odpowiednio pewien językowy niuans. Chesterfield pisze o tym diable, że "powstałby" przeciwstawiając temu jego "powalenie", co - jak sądzę - jest zrozumiałe. Jednak w kolejnym zdaniu, gdzie z braku idiomatycznego odpowiednika dałem niezgrabne "nie powoływałbym go do istnienia", dość dwuznaczny tekst oryginalny można by też odczytać na przykład jako "nie podnosiłbym go". Jakieś "pomóc wstać" sugerowałoby istotny udział w procesie samego diabła lub osób trzecich, a powiedzmy "postawić do pionu" niesie własne, polskie dwuznaczności.

W każdym razie podtekst jest dosłownie taki, że Polska leży i zdecydowanie nie chcemy, żeby wstała.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ikony58 14 lipca 2020 11:42
14 lipca 2020 14:11

Zamówiłem sobie te pamiętniki z myślą o poprzedniej notce, ale jeszcze nie dotarły. Świetna zajawka! Poniatowski miał podobać się Chesterfieldowi jako dobrze ułożony młody człowiek i gallofil. Pisał mu, że brakiem zainteresowania sprawił zawód kilku wyspowym damom, co kojarzy się z listem młodego Walpole'a.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ikony58 14 lipca 2020 11:43
14 lipca 2020 14:17

Richard Butterwick w "Poland's Last King and English Culture" przywołuje chyba właśnie ten fragment, przeciwstawiając go sugestiom, że taktyka frakcji Whigów Granville'a miała być w oczach Poniatowskiego wzorem dla Familii. Pisze, że Stanisław August ewidentnie widział w tej historii głównie lekką, śmieszną anegdotę i nie analizował jej głębiej, a poza tym efekty ich taktyki były dla stronnictwa bardzo słabą reklamą.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ikony58 14 lipca 2020 16:56
14 lipca 2020 19:51

Ciekawe, że Wikipedia pisze o tym, że ambasador Williams korespondował w 1756 roku z Katarzyną "między innymi" w sprawie sprowadzenia Poniatowskiego do Petersburga, a już nie, że między tymi innymi były sugestie, by zrobić z niego w przyszłości króla Polski. Tak przynajmniej pisze Butterwick. Dla mnie to była ciekawa informacja.

zaloguj się by móc komentować

Paris @tomasz-kurowski
14 lipca 2020 21:32

Dziekuje za bardzo ciekawa lekture  !!!

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @tomasz-kurowski 14 lipca 2020 19:51
19 lipca 2020 12:54

Tak przynajmniej pisze Butterwick.

Dotarło do mnie źródło, z którego korzystał (korespondencja Katarzyny z Williamsem) i mogę potwierdzić, że istotnie poważnie chory brytyjski ambasador, któremu lekarze zabraniają czytać i pisać, niczym kochający ojciec dzielący się ostatnią wolą z dziećmi, wyraża pod koniec 1757 nadzieję, że (wówczas jeszcze wielka księżna) Katarzyna, z królem Prus u boku, uczyni pewnego dnia Poniatowskiego królem Polski.

W ogóle słabo znam biografię Stanisława Augusta, ale ta perspektywa brytyjskiego ambasadora przyjeżdżającego do Sankt Petersburga i - obok bezpośredniego reprezentowania interesów swojego kraju i Prus - manipulującego dziedziczką tronu z jednej strony po ojcowsku, z pozycji charyzmatycznego mentora, a z drugiej przez swojego zaufanego, atrakcyjnego sekretarza Stanisława, to dla mnie nowość. Niby gdzieś mi kiedyś mignęło, że oni się mieli poznać i zakochać przy okazji jakiejś misji dyplomatycznej, ale myślałem, że było to coś bardziej spontanicznego. Przeglądając tę korespondencję widzę za to w Williamsie w najlepszym razie dość nachalnego swata.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ikony58 19 lipca 2020 15:37
19 lipca 2020 15:54

Butterwick zdaje się polemizować tam głównie z Jerzym Łojkiem, u którego (wierząc Butterwickowi - nie czytałem jeszcze Łojka) to raczej Poniatowski cynicznie wykorzystuje zakochanego w nim Williamsa.

Człowiek postradał zmysły, ale mimo to jego zamysłom stało się zadość.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ikony58 19 lipca 2020 16:24
19 lipca 2020 16:46

Dziękuję, nie wiedziałem, że to dostępne w języku polskim - i to chyba w autorskim przekładzie? Porównam sobie z analogicznym rozdziałem w jego Poland's Last King ; ciekawe, że w tym polskim artykule z 1996 roku autor przytacza cytaty z listów po polsku, a w angielskiej książce, wydanej dwa lata później, te same cytaty są podane wyłącznie w oryginalnym języku francuskim.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować