-

tomasz-kurowski : człowiek od genomów ([email protected])

Zaginiony Węgier Instytutu Stosunków Kulturalnych

Gospodarz portalu zapowiedział, że już wkrótce obok „Anglika tatarskiego chana” na naszych półkach będzie mógł pojawić się „Zaginiony król Anglii”, co zmotywowało mnie do ponownego odsłuchania rozmowy z autorem obu książek, Gabrielem Ronayem. Ponad dwugodzinne nagranie pochodzi ze zbiorów Imperial War Museum i powstało w roku 1997, a Ronay opowiada w nim o swoim życiu przede wszystkim w kontekstach związanych z Węgrami, skąd po wydarzeniach roku 1956 uciekł przez Austrię do Wielkiej Brytanii. Wątek książek historycznych pojawia się w nagraniu tylko raz i służy głównie zilustrowaniu stosunku władz komunistycznych Węgier do Ronaya, ale i tak szczególnie przykuł on moją uwagę, kiedy czekając na „Anglika tatarskiego chana”, pierwszy raz słuchałem rozmowy. Wydał mi się wtedy ciekawy nawet nie ze względu na samą książkę (chodziło o „Zaginionego króla Anglii”, a nie o „Anglika…”), ale przez opis brytyjskiej reakcji na zachowanie Węgrów.

Skoro dziś i „Zaginiony król Anglii” jest w drodze, postanowiłem podzielić się skromnym przekładem tego fragmentu, traktującego o wydarzeniach przełomu 1979-1980:

Trwała już od pewnego czasu epoka odprężenia, a ja prowadziłem właśnie badania na potrzeby książki, która ostatecznie doczekała się publikacji i wywołała spore zainteresowanie. Traktowała o wydarzeniach z jedenastego wieku. Były to badania własne w dziedzinie historii. Chodziło o losy dwóch anglosaskich książąt, którzy zniknęli, gdy Kanut przejął władzę – losy ostatnich prawowitych dziedziców saskiego tronu Wessexu. Co się z nimi stało? Prowadziłem nad tym badania na całym świecie, poza Europą Wschodnią. Uzyskałem pomoc z Rosji, Islandii, Norwegii, Bremy. Tak więc na całym świecie badałem wszystko, książki, kroniki, i ustaliłem, że ci dwaj prawowici dziedzice tronu Wessexu nie zostali zamordowani, jak uważamy, ale zabrano ich do Kijowa. Udali się do Kijowa, bo mieszkała tam ich ciotka, a podążali normalnym szlakiem Wikingów przez północną Europę. Był to dobrze ustanowiony szlak. Istniały jednak przesłanki, które wówczas odnalazłem, że jeden z tej dwójki przeżył długie lata wygnania w Kijowie, zaprzyjaźnił się z dwoma węgierskimi książętami i – wówczas już z całą rodziną – przeniósł się w roku 1046 na Węgry. Nazywał się Edward Ætheling. Musiałem więc to zbadać.

Jako że byłem już wtedy uznawany za prawdziwego brytyjskiego historyka, z kilkoma opublikowanymi tytułami, poprosiłem British Council [1] o pomoc w organizacji podróży badawczej do Mecseknádasd na południu kraju, gdzie w ramach niedawnych wówczas wykopalisk odkryto ślady ogromnego budynku, który miał być według pogłosek włościami angielskiego księcia [2]. Istniał również akt własności ziemskiej z roku 1234, który odnosił się, między innymi, do ziemi książąt angielskich. Naprawdę musiałem zobaczyć to na własne oczy, przeanalizować rękopis, skorzystać z paleografii. Tak więc, jako brytyjski naukowiec na wymianie, miałem odbyć podróż badawczą na Węgry. Bez żadnego wyjaśnienia, w przeddzień mojego wyjazdu, Instytut Stosunków Kulturalnych – i jest w tym trochę ironii [3] – poinformował British Council, że Węgry nie przyjmą Ronaya. Na pytanie o powód, odpowiedzieli, że cóż, to bardzo pracowity sezon dla archeologów i mediewistów, nie ma z nim kto rozmawiać i dlatego nie możemy go przyjąć. British Council stwierdził, że to nie do przyjęcia. Przecież my przyjęliśmy bardzo wiele osób. Poza tym przedmiot badań Ronaya mieści się w kategoriach wymiany kulturalnej w ramach porozumienia helsińskiego [4]. Węgrzy się nie zgodzili.

Uznałem wtedy, że nie można tak tego przepuścić, poprosiłem więc mojego redaktora naczelnego, Rees-Mogga, dziś Lorda Rees-Mogga [5], by napisał list do tutejszego ambasadora [6] i powiedział mu, że nie wybieram się tam burzyć fundamentów reżimu Kádára [7]. Wybieram się jako autentyczny brytyjski historyk badający temat epoki anglosaskiej. Nie ma mowy o żadnych współczesnych wydarzeniach. Ambasador Węgier nie odpowiedział redaktorowi naczelnemu The Times. Poprosiłem więc mojego posła [8] o poruszenie kwestii. Wspomniano o tym w Izbie [Gmin], minister spraw zagranicznych wydał oświadczenie, wezwano ambasadora Węgier, a ambasador w Budapeszcie wniósł protest. Zrobił się z tego międzynarodowy skandal, a Węgrzy wciąż odmawiali. Lord Rees-Mogg zapewniał w swoim liście, że Ronay nie jedzie tam destabilizować reżimu Kádára, szpiegować, czy robić czegokolwiek podobnego. Jest uznanym brytyjskim historykiem i powinno się pozwolić na jego pracę. Odpowiedź brzmiała: nie. I pomimo oświadczenia w Izbie Gmin, ostrzegającego Węgrów, że to niedopuszczalne zachowanie, nie chcieli się zgodzić. Napisałem bardzo ostry artykuł na środkową stronę The Times [9], w którym wskazałem, że polityka odprężenia musi działać w obie strony i nie możemy jej w taki sposób kontynuować. Węgrzy nie ustąpili. Nie chcieli wyjaśnić, dlaczego mnie nie przyjmą. To znaczy: powody były oczywiste, ale nie chcieli tego powiedzieć. Wielka Brytania dokonała wówczas odwetu. Z tego, co wiem, kilku Węgierskich naukowców na wymianie, czy też wybierających się na wymianę, wyrzucono lub nie przyjęto. Zdaje mi się, że w sumie dotyczyło to czterech czy sześciu osób. Była to bardzo ciężka lekcja dla węgierskiego reżimu komunistycznego.

Wiele miesięcy później dowiedziałem się, że doszło do poważnej omyłki w kalkulacjach. Węgierskie władze przyznały mi wizę, tyle że Instytut Stosunków Kulturalnych w ostatniej chwili otrzymał od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych instrukcję, by nie wpuścić mnie do kraju. Rozumowanie było następujące: cóż, on jest poddanym brytyjskim, ale przecież nie jest Brytyjczykiem, co nie? To pieprzony Węgier. Skopiemy go i niech wróg państwa ludowego ma nauczkę. Nie wpuścimy go. Zostanie upokorzony. Nie poszło po ich myśli. Wielka Brytania stanęła w mojej obronie, postawiła się, a ci, którzy wymyślili tę „operację karną”, wywrócili się na twarz. To był drugi epizod [10], który pokazał, że nie będzie przebaczenia. Trwało to praktycznie do upadku reżimu komunistycznego.

Nie wiem, czy Gabriel Ronay miał ostatecznie okazję na własne oczy obejrzeć znaleziska z Mecseknádasd i interesujące go manuskrypty, bo w nagraniu nie kontynuuje tego wątku. Być może lektura „Zaginionego króla Anglii” pomoże odpowiedzieć na to pytanie. Książkę wydano po raz pierwszy dopiero w grudniu 1989 roku, dekadę po zablokowanej przez Instytut Stosunków Kulturalnych podróży badawczej, więc losy jej powstania były z pewnością skomplikowane. W międzyczasie zmienił się też wydawca książki – w artykule z The Times Ronay wspominał, że pisze ją dla wydawnictwa Cassell, ale ostatecznym wydawcą było Boydell & Brewer. Zmienił się również tytuł: Ronay zapowiadał książkę jako „The Anglo-Saxon Connection”. Widać „Francuski łącznik” zdążył się do końca lat osiemdziesiątych zestarzeć.

Zainteresowanym polecam odsłuchanie pełnego nagrania, dostępnego na stronie  muzeum: https://www.iwm.org.uk/collections/item/object/80016914

 

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/British_Council

[2] Chodzi o pozostałości zamku Réka (Réka-vár), do obejrzenia na https://varlexikon.hu/rekavar.

[3] Ronay przed ucieczką z Węgier pracował bowiem w tym samym Instytucie Stosunków Kulturalnych (Kulturális Kapcsolatok Intézete), o czym opowiada we wcześniejszej części rozmowy.

[4] https://pl.wikipedia.org/wiki/Akt_końcowy_Konferencji_Bezpieczeństwa_i_Współpracy_w_Europie

[5] William Rees-Mogg, ojciec Jacoba Rees-Mogga, bardzo charakterystycznej postaci dzisiejszej Partii Konserwatywnej.

[6] János Lőrincz-Nagy.

[7] We wspomnianym dalej artykule z The Times opis listu Rees-Mogga jest mniej barwny i wyraźniej wskazuje, że chodziło przede wszystkim o podkreślenie, że Ronay nie jedzie tam jako dziennikarz The Times, a jako naukowiec. We wcześniejszej części nagrania Ronay mówił, że to, co pisywał na łamach The Times, szczególnie na temat polityki odprężenia, nie podobało się za żelazną kurtyną; stąd podobnie wyraźne wskazanie nie było tu już chyba potrzebne.

[8] W Wielkiej Brytanii pisanie listów do „swojego posła”, to znaczy do posła reprezentującego własny (jednomandatowy) okręg wyborczy, to wyjątkowo mocna tradycja polityczna i bardzo wiele wystąpień poselskich w Izbie Gmin opiera się na cytatach z takich listów.

[9] Artykuł nosi nazwę Hungary's Catch-22 game of blackmail, czyli (powiedzmy) „Paragraf 22 w węgierskiej grze szantażu” i ukazał się w numerze z dwunastego stycznia 1980 roku, dostępnym w archiwum The Times (https://www.thetimes.co.uk/tto/archive/article/1980-01-12/12/4.html).

[10] Pierwszy epizod – odwrotnie od drugiego – był podstępną próbą ściągnięcia Ronaya do Węgier.



tagi: anglia  gabriel ronay 

tomasz-kurowski
1 kwietnia 2023 14:06
15     1124    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Andrzej-z-Gdanska @tomasz-kurowski
1 kwietnia 2023 15:56

Ciekawe kulisy książki, a zwłaszcza postawa i działania Anglików, aż do nieuwierzenia. :))

Ciekawe dlaczego Anglicy tak się ujęli za kimś pochodzącym w końcu z Węgier? Może bardziej zasadne byłoby pytanie jaki mieli w tym, jak to Anglicy, interes. :)) To, że był już Brytyjczykiem to trochę słabe tłumaczenie, wg mnie.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Andrzej-z-Gdanska 1 kwietnia 2023 15:56
1 kwietnia 2023 16:12

Też mnie to zaskoczyło i zastanawiam się na ile chodziło o konkretnego człowieka i temat jego badań, a na ile o precedens i zasadę, że badaczy wysyłanych przez British Council się nie blokuje.

Pierwszy raz słuchałem tego bardzo mało uważnie - po zapowiedzi "Anglika tatarskiego chana" puściłem sobie nagranie w tle, przy pracy - ale to nagłe wytoczenie artylerii w posaci redaktorów naczelnych, posłów, ambasadorów, ministrów nie dało mi pracować i musiałem dokładniej posłuchać fragmentu.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @tomasz-kurowski 1 kwietnia 2023 16:12
1 kwietnia 2023 16:39

To może być temat na książkę pt. "Zaginiony Węgier... w akcji", albo chociaż ciekawa notka.  :))

Ciekawe czy są jakieś inne info o tej historii Węgra?

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomasz-kurowski
1 kwietnia 2023 23:02

Gwoździem wbił się Anglik Chana raportem, że wszystko jest w porządku bo mają założoną złotą uzdę.

Można kupić on-line.

 

Ja rozumiem, że o konia trzeba dbać i złoto jest - skreślić - się najbardziej nadaje.

 

P.S.

popuścić popręg przy wypasie.

aby kiszki się nie sk....

ręci lub urwi

ły.

 

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Andrzej-z-Gdanska 1 kwietnia 2023 16:39
3 kwietnia 2023 20:13

Nagranie z notki ma trochę ze szkicu (auto)biograficznego, choć raczej niewiele w nim o brytyjskiej stronie jego życia; skupia się zdecydowanie na sprawach węgierskich. Pobieżnie szukając gdzie indziej: Gabor Ernest Ronay (nom de plume Gabriel Ronay) ma profil absolwenta na stronie Uniwersytetu Edynburskiego (https://www.ed.ac.uk/alumni/services/profiles/graduation/1960s/gabor-ronay); widać go też w London Gazette, według której Gabor Erno Ronai został naturalizowany 24 stycznia 1963 roku.

Zapewne można by się wiele więcej dowiedzieć studiując tematy poruszane przez niego w The Times, Scotland on Sunday, Sunday Herald i History Today. Przeczytałem tylko kilka z archiwum The Times. W każdym razie ciekawy człowiek z dobrym piórem, dobrze - w wydaniu Kliniki Języka - przełożonym.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @MarekBielany 1 kwietnia 2023 23:02
3 kwietnia 2023 20:39

Uznałem to za ciekawe przez kontrast z "uzdami", które znam i o których słyszałem. Sam nie miewam problemu z dostępem do potrzebnych mi zasobów* i źródeł, chyba głównie dlatego, że jestem ścisłowcem, ale w jakimś stopniu pewnie też przez brytyjską uczelnię, na której pracuję. Za to czytając o badaniach z dziedziny historii, czytam często właśnie o problemach z dostępem do źródeł, meandrach archiwistyki i stosunkach międzynarodowych... i często te problemy nie znajdują rozwiązania; historia urywa się na pocałowaniu klamki czy klimatach w stylu "nie mamy pańskiego dokumentu i co pan nam zrobi?". A w tej anegdocie nagle redaktor naczelny, Izba Gmin, minister, ambasadorowie, wyrzuceni z kraju naukowcy...

*Choć z tymi zasobami to może być historia na osobną notkę albo i kilka, bo w dzisiejszym świecie mamy na przykład protokół z Nagoi i brytyjski naukowiec nie może (a amerykański może...) sobie ot tak polecieć do jakiegoś - powiedzmy - Chile i nazbierać próbek do badań

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @tomasz-kurowski
3 kwietnia 2023 20:42

Przepraszam przy tym za spóźnione reakcje na komentarze, ale byłem w podróży.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 3 kwietnia 2023 20:13
3 kwietnia 2023 20:58

Dobrze o nim świadczy to, że przez całe życie napisał trzy książki. Większość jego czasu pochłaniały kwerendy

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski 3 kwietnia 2023 20:58
3 kwietnia 2023 21:12

Ton linkowanego w notce artykułu z The Times jest taki, że książka była już bliska ukończenia, a ostatecznie do wydania minęło jeszcze dziesięć lat. Ewidentnie zależało mu na naprawdę dogłębnym zbadaniu tematu i chyba ostatecznie dopiął swego. Czekam na wydanie z KJ, by się o tym przekonać.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomasz-kurowski 3 kwietnia 2023 20:39
4 kwietnia 2023 23:13

Daj sobie spokój z notkami.

Jest 23:09.

 

P.S.

uzda to munsztuk, czyli na przykład ustnik przydatny do gry/grania.

 

Jak miał na imię ten co grał na oboju ?

.

 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @tomasz-kurowski 3 kwietnia 2023 20:13
5 kwietnia 2023 08:25

Motto działań tamtych Węgrów:

Jednostka – zerem, jednostka – bzdurą,
sama – nie ruszy pięciocalowej kłody,
choćby i wielką była figurą,

  • Źródło: Włodzimierz Iljicz Lenin

https://pl.wikiquote.org/wiki/W%C5%82odzimierz_Majakowski

Przeglądając notkę drugi raz zauważyłem, że Gabriel Ronay był pracownikiem Instytutu Stosunków Kulturalnych!

Tamci Węgrzy mogli to odbierać jako policzek. :))

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Andrzej-z-Gdanska 5 kwietnia 2023 08:25
5 kwietnia 2023 14:48

Tak pewnie było.

Z tego, co zrozumiałem, to rola Instytutu polegała między innymi na tym, że przydzielał on gościom z zagranicy osoby towarzyszące, to znaczy każda taka wycieczka do Węgier była z musu wycieczką z "przewodnikiem". Ronay jako mówiący po węgiersku miejscowy mógł być mniej uzależniony od przewodnika i sprawiać więcej problemów, a już na pewno znał przewodnicze sztuczki, bo sam wcześniej pracował w tej roli.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @MarekBielany 4 kwietnia 2023 23:13
5 kwietnia 2023 21:30

 

*

... brytyjski naukowiec nie może (a amerykański może...) sobie ot tak polecieć do jakiegoś - powiedzmy - Chile i nazbierać próbek do badań.

 

Brytyjski/amerykański to takie duże kontenery/fale, po/na których jak ma zdrowie, to będzie się ślizgał/zjeżdżał.

 

P.S.

Skuter (gdzieś tam wyprodukowany) wyciągnie za szczyt.

Skuter ?

 

 

 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować