-

tomasz-kurowski : człowiek od genomów ([email protected])

Filcowe złote runo

Komentarze pana MarkaBielany pod tekstem o opium, Rosji i Chinach przypomniały mi pewną ciekawostkę. Jeśli dobrze zrozumiałem, stanowiły one sugestie, że rosyjskie futra służyć mogły temu, czemu według Strabona (Geographica XI, 2, 19 [1][2]) służyły ludom Kaukazu skóry baranie, czyli pozyskiwaniu, drogą filtracji, złota ze złóż aluwialnych. Przekazy o tym miały stanowić podstawę mitu o złotym runie, a Jazona i Argonautów można by w takim razie interpretować jako szpiegów przemysłowych mających za zadanie kradzież tej technologii. Swoją drogą według współczesnych badań Strabon wiedział o czym pisze. Moja ciekawostka dotyczy czegoś całkiem innego, ale również chodzi o sekretne technologie i pieniądze.

W pierwszej kolejności jednak ustosunkuję się nieproszony do wspomnianych komentarzy. Przyziemne, konwencjonalne użycie futer jako materiału na ciepłe ubrania jest moim zdaniem jak najbardziej przekonujące i wystarczające do uzasadnienia ogromnej skali i strategicznej wagi handlu tym towarem. Trwa mała epoka lodowcowa, w Wielkiej Brytanii i zapewne innych krajach lasy kurczą się dramatycznie, windując cenę opału przy jednoczesnym wzroście populacji. Ogrzewanie węglowe, wydobycie węgla i jego dystrybucja są w powijakach, choć w zasadzie można powiedzieć, że te same czynniki stanowią właśnie bodźce dla rozwoju tych dziedzin, a węgiel to w pewnym sensie towar konkurencyjny dla futer. Systemów ogrzewania gazowego czy elektrycznego jeszcze nie wynaleziono, a i ówczesne technologie izolacji cieplnej budynków pozostawiały wiele do życzenia. W każdym razie poza modą, która też musiała mieć znaczenie, zapewnienie mieszkańcom Europy komfortu cieplnego pozostawało jak najbardziej żywotnym - i intratnym - problemem. Prędzej niż ze Strabonem rosyjski handel futrami powinien raczej kojarzyć się ze współczesną polityką zimowych dostaw i cen gazu.

Czas na właściwą ciekawostkę, którą wyczytałem w opracowaniu o historii ekonomicznej handlu futrami, a której pierwotnym źródłem (poprzez wcześniejsze opracowanie J.F. Creana) zdaje się być, dostępne chyba tylko po francusku, dzieło o produkcji kapeluszy L'Art de faire des chapeaux piszącego w osiemnastym wieku Jean-Antoine Nolleta. Oto najlepszy filc do produkcij kapeluszy pochodzić miał ze skór bobrzych i to z tego, importowanego z Rosji, materiału korzystali przy produkcji najwyższej klasy produktów między innymi Anglicy i Francuzi. Rosjanie mieli bowiem nie tylko dostęp do ogromnych populacji bobra europejskiego, ale również mistrzowsko opanowali technologie obróbki jego skór, których to sekretów zadrośnie strzegli. Jednak pod koniec siedemnastego wieku populacja eksploatowanego intensywnie bobra europejskiego kurczy się, a na rynki europejskie wkraczają skóry bobrów z Ameryki Północnej.

Zapasy skór z ogromnych terenów łowieckich dzisiejszej Kanady ładowane są na statki i płyną do... Archangielska. Dopiero stamtąd, wstępnie przetworzone, trafiają do Francji, Anglii, czy Holandii. Etap ten, dowodzący wartości zazdrośnie strzeżonych technologii, trwa jednak krótko. Zachodnia Europa szybko uczy się technik wstępnej obróbki i wycina z harmonogramu zapewne kosztowny przystanek. Pozostaje niestety tajemnicą, czy byli w to zamieszani jacyś Argonauci.

 

[1] Pośród ludów, które zbiegają się w Dioskurii są Ftheirofagowie [Φθειροφάγοι, dosł. Zjadacze Wszy], zwani tak z racji swej nędzy i brudu. Niedaleko nich mieszkają Soanowie [Σοάνες], nie mniej brudni w swych zwyczajach, ale przewyższający raczej inne plemiona swą siłą i odwagą. Są oni panami otaczającego ich kraju i zajmują wyżyny Kaukazu ponad Dioskurią. Mają króla i liczącą trzystu ludzi radę. Mówi się, że mogą zebrać dwustutysięczną armię, bo wszyscy są wojownikami, choć niezorganizowanymi. Powiadają, że prądy górskich potoków niosą w ich kraju złoto, a barbarzyńcy pozyskują je z użyciem perforowanych koryt wyłożonych runem; stąd pochodzi mit o Złotym Runie. Niektórzy mówią, ze nazywa się ich Iberami, podobnie do zachodnich Iberów, ze względu na kopalnie złota w obu krajach. Soanowie pokrywają groty swoich strzał niezwykłą trucizną, której sam zapach powoduje cierpienia nawet u nieugodzonych strzałami. Ogólnie rzecz biorąc ludy okolic Kaukazu zajmują jałowe i ciasne ziemie, ale plemiona Albańczyków i Iberów, zajmujące prawie cały opisany powyżej przesmyk, można również nazwać ludami kaukaskimi i posiadają one żyzne terytorium, zdolne zapewnić nadzwyczaj dobre warunki życiowe.

[2] Podobny opis również w Historii rzymskiej Appiana z Aleksandrii (tłumaczenie Ludwika Piotrowicza):

Takie to były losy Mitrydatesa. Pompejusz zaś ścigał uciekającego aż do Kolchidy. Ponieważ mu się zdawało, że Mitrydates nigdzie się nie przedostanie poza Kolchidę i nie zdoła okrążyć Pontu [Morza Czarnego] i Meotydy [Morza Azowskiego], a jako uchodźca z własnego państwa nie zdobędzie się już na jakieś wielkie przedsięwzięcie, zwiedzał Kolchidę w poszukiwaniu śladów Argonautów, Dioskurów i wyprawy Heraklesa. Szczególnie zaś chciał widzieć miejsce na górze Kaukazu, na którym wedle podania znosił swoje cierpienia Prometeusz. Liczne strumienie wypływające z Kaukazu niosą złoto w postaci niewidocznego pyłku. Okoliczni mieszkańcy wkładają do płynącej wody owcze skóry z drugim włosem i w ten sposób wyławiają złoty pył, który się na nich osadził. Takiego pochodzenia było też może złote runo Ajetesa. Towarzyszyli Pompejuszowi, kiedy ciągnął w góry w poszukiwaniu tych pamiątek, rozmaici władcy sąsiednich ludów; tylko Oroizes, król Albanów, i Artokes, król Iberów, urządzili na niego zasadzkę z 70 000 ludzi nad rzeką Kyrnos, która uchodzi do Morza Kaspijskiego dwunastu spławnymi ujściami, a sama zbiera wody wielu wpadających do niej rzek, między nimi i największej z nich wszystkich Araksesu. Pompejusz jednak, dowiedziawszy się o zasadzce, zbudował most na rzece i spędził barbarzyńców w rozległą gęstwinę leśną; a są oni groźni właśnie w walkach leśnych, bo się ukrywają i wypadają niepostrzeżenie. Więc Pompejusz obstawił wokół gęstwinę wojskiem i następnie ją podpalił, a tych, co usiłowali się wymknąć, ścigał, dopóki wszyscy nie dostawili zakładników i darów. Poprowadził ich też później w triumfie, jaki odbył w Rzymie. Pomiędzy jeńcami i zakładnikami znalazło się wiele kobiet, które odniosły niemniejsze rany aniżeli mężczyźni. Uważano je za Amazonki, nie wiadomo jednak, czy Amazonki są jakimś ludem sąsiadującym z nimi i zostały wówczas wezwane na pomoc, czy też w ogóle pewne wojownicze kobiety tamtejsi barbarzyńcy nazywają Amazonkami.



tagi: rosja  złoto  filc  futro 

tomasz-kurowski
4 lipca 2020 08:47
18     1328    1 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @tomasz-kurowski
4 lipca 2020 09:25

" Zapasy skór z ogromnych terenów łowieckich dzisiejszej Kanady ładowane są na statki i płyną do... Archangielska."

Czy aby na pewno do Archangielska?

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @stanislaw-orda 4 lipca 2020 09:25
4 lipca 2020 09:41

Też mnie to zdziwiło. Notkę pisałem jako komentarz i początkowo napisałem bez wymieniania portu o "kosztownym bałtyckim przystanku", bo tak tę rewelację zapamiętałem. Ale przerabiając komentarz na notkę, zajrzałem w przypływie rzetelności do Creana, który w cytacie z Nolleta mówi właśnie o Archangielsku, więc ten Bałtyk musiałem wykreślić. Niewykluczone, że gdzieś na linii źródło Nolleta - Nollet - Crean - Carlos i Lewis - Kurowski ktoś coś pokręcił. Zastanawia mnie jak pod względem kosztów i ryzyka wypadało porównanie żegługi północnej do Archangielska z płynięciem przez Bałtyk. W tym drugim przypadku trzeba opłacać się Duńczykom, a w przypadku takiej podróży w obie strony jaką odbywały bobrze półprodukty pewnie nawet dwa razy.

Z drugiej strony z tego co się orientuję Anglicy jak Richard Chancellor et consortes operowali właśnie w Archangielsku.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 4 lipca 2020 09:41
4 lipca 2020 09:51

Niesamowita historia z tym złotym runem

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski 4 lipca 2020 09:51
4 lipca 2020 10:08

Baranim czy filcowym? :)

Miałem fantazję zacytować Strabona, ale zdaje się, że nie ma polskiego przekładu i nie chciałem sam się męczyć.

zaloguj się by móc komentować


olekfara @tomasz-kurowski 4 lipca 2020 09:41
4 lipca 2020 10:35

Google bardzo się poprawił, i tłumaczenia są na podziw dobre.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @olekfara 4 lipca 2020 10:35
4 lipca 2020 13:08

Zdaje mi się, że ta poprawa wynika głównie z wykorzystania metod uczenia maszynowego i dotyczy przede wszystkim bardzo współczesnego języka; z archaizmami radzi sobie średnio. W każdym razie dodałem prosty przekład krótkiego fragmentu na podstawie tłumaczenia angielskiego:

Pośród ludów, które zbiegają się w Dioskurii są Ftheirofagowie [Φθειροφάγοι, dosł. Zjadacze Wszy], zwani tak z racji swej nędzy i brudu. Niedaleko nich mieszkają Soanowie [Σοάνες], nie mniej brudni w swych zwyczajach, ale przewyższający raczej inne plemiona swą siłą i odwagą. Są oni panami otaczającego ich kraju i zajmują wyżyny Kaukazu ponad Dioskurią. Mają króla i liczącą trzystu ludzi radę. Mówi się, że mogą zebrać dwustutysięczną armię, bo wszyscy są wojownikami, choć niezorganizowanymi. Powiadają, że prądy górskich potoków niosą w ich kraju złoto, a barbarzyńcy pozyskują je z użyciem perforowanych koryt wyłożonych runem; stąd pochodzi mit o Złotym Runie. Niektórzy mówią, ze nazywa się ich Iberami, podobnie do zachodnich Iberów, ze względu na kopalnie złota w obu krajach. Soanowie pokrywają groty swoich strzał niezwykłą trucizną, której sam zapach powoduje cierpienia nawet u nieugodzonych strzałami. Ogólnie rzecz biorąc ludy okolic Kaukazu zajmują jałowe i ciasne ziemie, ale plemiona Albańczyków i Iberów, zajmujące prawie cały opisany powyżej przesmyk, można również nazwać ludami kaukaskimi i posiadają one żyzne terytorium, zdolne zapewnić nadzwyczaj dobre warunki życiowe.

zaloguj się by móc komentować

LoginNieznany @tomasz-kurowski
4 lipca 2020 18:32

Dzień dobry,

Właściwie po Pańskim wpisie trzeba by się wziąć też za inne mity.

Jazon, Medea, Argo - historia prawdziwa. Jestem w szoku.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @LoginNieznany 4 lipca 2020 18:32
4 lipca 2020 19:17

Szczerze to zakładałem, że sprawa ze Złotym Runem z kaukaskich strumieni jest dobrze znana i przywołałem ją głównie jako przyczynek do wspomnienia o tym Filcowym Runie, ale widać się myliłem. Wspomina też o tym Appian w Historii rzymskiej, przy okazji pobytu Pompejusza Wielkiego na Kaukazie podczas wojny Mitrydatesem, królem Pontu. To źródło akurat znalazłem po polsku, w tłumaczeniu Ludwika Piotrowicza; fragment wklejam ponizej. Jak widać według Appiana Strabon wcale nie przesadzał, pisząc że wszyscy są tam wojownikami, bo były tam i Amazonki.

Takie to były losy Mitrydatesa. Pompejusz zaś ścigał uciekającego aż do Kolchidy. Ponieważ mu się zdawało, że Mitrydates nigdzie się nie przedostanie poza Kolchidę i nie zdoła okrążyć Pontu [Morza Czarnego] i Meotydy [Morza Azowskiego], a jako uchodźca z własnego państwa nie zdobędzie się już na jakieś wielkie przedsięwzięcie, zwiedzał Kolchidę w poszukiwaniu śladów Argonautów, Dioskurów i wyprawy Heraklesa. Szczególnie zaś chciał widzieć miejsce na górze Kaukazu, na którym wedle podania znosił swoje cierpienia Prometeusz. Liczne strumienie wypływające z Kaukazu niosą złoto w postaci niewidocznego pyłku. Okoliczni mieszkańcy wkładają do płynącej wody owcze skóry z drugim włosem i w ten sposób wyławiają złoty pył, który się na nich osadził. Takiego pochodzenia było też może złote runo Ajetesa. Towarzyszyli Pompejuszowi, kiedy ciągnął w góry w poszukiwaniu tych pamiątek, rozmaici władcy sąsiednich ludów; tylko Oroizes, król Albanów, i Artokes, król Iberów, urządzili na niego zasadzkę z 70 000 ludzi nad rzeką Kyrnos, która uchodzi do Morza Kaspijskiego dwunastu spławnymi ujściami, a sama zbiera wody wielu wpadających do niej rzek, między nimi i największej z nich wszystkich Araksesu. Pompejusz jednak, dowiedziawszy się o zasadzce, zbudował most na rzece i spędził barbarzyńców w rozległą gęstwinę leśną; a są oni groźni właśnie w walkach leśnych, bo się ukrywają i wypadają niepostrzeżenie. Więc Pompejusz obstawił wokół gęstwinę wojskiem i następnie ją podpalił, a tych, co usiłowali się wymknąć, ścigał, dopóki wszyscy nie dostawili zakładników i darów. Poprowadził ich też później w triumfie, jaki odbył w Rzymie. Pomiędzy jeńcami i zakładnikami znalazło się wiele kobiet, które odniosły niemniejsze rany aniżeli mężczyźni. Uważano je za Amazonki, nie wiadomo jednak, czy Amazonki są jakimś ludem sąsiadującym z nimi i zostały wówczas wezwane na pomoc, czy też w ogóle pewne wojownicze kobiety tamtejsi barbarzyńcy nazywają Amazonkami.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @LoginNieznany 4 lipca 2020 18:32
4 lipca 2020 19:20

No i oczywiście: Dzień dobry, witam na blogu! Bo coś mi ucięło :)

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @LoginNieznany 4 lipca 2020 18:32
4 lipca 2020 19:44

Tu jeszcze mapka wczesnogruzińskich krain z Wikipedii. Colchis czyli Kolchida to cel wyprawy Argonautów, Dioskuria (Dioscurias) to wiodąca w regionie kolonia grecka, na której miejscu jest dziś miasto Suchumi, stolica Abchazji. Wyżynna Swanetia (Svaneti) i zamieszkujący ją Swanowie wiązani są zdaje się z Soanowami z fragmentu Strabona.

Trzebaby tu chyba Stalagmita lub jakąś inną mądrą i oczytaną osobę. Dla mnie to trochę oderwana od szerszych kontekstów ciekawostka. O Suchumi (bo o Dioskurii i Dioskurach słyszałem) do napisania tej notki wiedziałem niewiele więcej niż to, że leży nad Morzem Czarnym, co pamiętam z piosenki Kaczmarskiego:

Raz do Osetyńca rzekł Gruzin mój umi-
łowany nie odchodź bo ból zadasz tu mi
Gdzie szumi nam morze
Błękitne w kolorze
Choć czarne jak mówią w Suchumi

Osetii syn na to gruzińskie gadanie
Już gotów na mapie poprawki krwią nanieść
Rzekł zrzecz się iluzji
Nie będę żył w Gruzji
Choć godzić znów chcą nas Rosjanie

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @tomasz-kurowski 4 lipca 2020 19:44
4 lipca 2020 20:25

ciekawostka:

Josif Wissarionowicz Dżugaszwili był synem osetyjskiegov(Osetyniec) szewca o nazwisku Dżuga (- szwili to po gruzińsku syn/córka, czyli w tym przypadku  Dzugaszwili oznacza - syn Dżugi) oraz Gruzinki.

(o innych "kombinacjach" domorosłych genealogów lub takich na usługach propagandy, a odnoszących się do  pochodzenia Josefa Wissarionowicza nie wspomnę, gdyż znakomita większość z nich nadaje się do Kabaretu Skeczów Męczących).

 

zaloguj się by móc komentować

LoginNieznany @tomasz-kurowski
4 lipca 2020 20:26

A propos Archangielska... Może dwukrotne próby zdobycia portu przez Lisowczyków miały nie tylko odciąć Rosję od Angielskich dostaw. Może wtedy był to już port przeładunkowy.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @LoginNieznany 4 lipca 2020 20:26
4 lipca 2020 20:29

Nie istniał  jeszcze wówczas port w Murmańsku (samo miasto zaczęło powstawać po 1916 roku), tak więc i wielkiego wyboru, a nawet żadnego, nie było.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @stanislaw-orda 4 lipca 2020 20:25
4 lipca 2020 20:57

Dziękuję. Krwiożerczy wschodni barbarzyńca, owiane nimbem mitu źródła finansowania - wszystko się zgadza. Nie wiem jak z higieną i dietą.

Przepraszam Osetyńców i Gruzinów; to tylko żarty i nie chcę ginąć od zatrutej strzały.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomasz-kurowski
4 lipca 2020 22:38

Dziękuję ! Strzeliłem w ciemno. Nigdy nie filtrowałem złota auu na futrach. Filtrowałem takie tam na kaskadzie (!) z bibuły filtracyjnej.

Pochwalono mnie, ale dodano szkoda że to nie złoto.

:)

ehhh...

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @MarekBielany 4 lipca 2020 22:38
5 lipca 2020 07:26

Złotem się człowiek nie ogrzeje :)

Ja dziękuję za komentarz i ciekawy wątek, który odświeżył mi pamięć. Sam strzelałem na ślepo i chyba nie za celnie na temat afgańskiego opium, ale ostatecznie chyba dobrze szeroko zarzucać sieci.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomasz-kurowski
5 lipca 2020 20:59

:)

Pewnie tak o ile się wie co ze złapanym w sieci zrobić. (to trudne)

Do zobaczenia !

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować