-

tomasz-kurowski : człowiek od genomów ([email protected])

Brygadierzy

Dawno już temu zapowiedziałem pewne rozwinięcie kwestii brytyjskich "generałów brygady", którą komentowałem u Betacoola. Umowa standaryzacyjna NATO opatruje ów stopień oficerski kodem OF-6, tak samo jak i polskiego generała brygady, ale Brytyjczycy nazywają go "brigadier", a wprawne oko zauważy z pewnością, że na naramiennikach owych brygadierów widać schemat nie tyle generalski, co pułkowniczy: trzy gwiazdki Orderu Łaźni i korona świętego Edwarda zamiast laski skrzyżowanej z mieczem. Pierwsza gwiazdka generalska pojawia się w British Army dopiero krok wyżej, u natowskiego OF-7, czyli naszego generała dywizji, a brytyjskiego generała majora (major-general). Można więc powiedzieć, że brygadier to najstarszy ze starszych oficerów, a nie najmłodszy z generałów. Oczywiście wojska każdego kraju mają swoją tradycję i specyfikę, a historia "brygadierów" jest zagmatwana i na kontynencie - dość wspomnieć, że dowodząc I Brygadą Legionów Polskich Józef Piłsudski również był brygadierem, choć w armii Austro-Węgier nie było takiego stopnia. Brytyjski brygadier to jednak dziecko bardzo szczególnych kompromisów i misji, również związanych z Polską. Postaram się je przybliżyć.

Nazwę "Brigadier-general" używano niegdyś zamiennie z "Brigadier" i, jak wskazuje jej drugi człon, stopień cieszył się wówczas dystynkcjami generalskimi, na przykład pogrzebową salwą honorową. Od połowy wieku osiemnastego do roku 1947 cechą charakterystyczną stopnia była jego lokalność, tudzież tymczasowość. Inne stopnie również zdarzało się nadawać tymczasowo, co zresztą wpisywało się w szerszy system przymiotników, jakimi bywały opatrzone stopnie (brytyjski oficer mógł być tymczasowy, lokalny, brewetowy, honorowy...), oraz jeszcze szerzej w system wirtualnych nagród (obok odznaczeń, tytułów, orderów...), którymi obdarowywano poddanych Imperium [1]. Brygadierzy byli jednak wyłącznie lokalni lub tymczasowi; nie istnieli jako "zwyczajny" [2] stopień. Wojskowe dokumenty stosowały formuły typu "brygadier w Ameryce", "brygadier w Indiach Zachodnich", czy "brygadier na Gibraltarze", a reguła, zgodnie z którą oficer po pięciu latach noszenia stopnia tymczasowego mógł być awansowany na stałe nie obowiązywała, bo stopień zwyczajnego brygadiera zwyczajnie nie istniał (istotne być tu mogło również rozróżnienie między stopniem lokalnym a tymczasowym). Był to więc w pewnym sensie nie tyle stopień, co stanowisko, do tego powiązane z konkretną misją, z reguły zagraniczną. W efekcie, poza pełnieniem ściśle wojskowej funkcji dowódcy brygady, brytyjscy brygadierzy mogli cieszyć się generalskim poważaniem wśród sojuszników i ludności kolonialnej, nie rozwadniając przy tym prestiżu brytyjskiego generała na Wyspach. Nie można odmówić koronie brytyjskiej mnogości środków motywowania poddanych do brania udziału w zagranicznych przygodach. Jeśli zaś ktoś pragnął pozostać brygadierem na stałe, pozostawało mu w tym stopniu dokonać żywota, jak uczynił to 25-letni generał brygady Roland Bradford, wspomniany przez Betacoola. Wówczas stopień zostawał na stałe wyryty na nagrobku, a pewnie była i salwa honorowa.

Brygadierzy w armii brytyjskiej pojawiali się falami, przy okazji większych wojen, jak wojna siedmioletnia, wojny z rewolucyjną i napoleońską Francją, wojna krymska, czy obie wojny światowe. W czasach pokoju stopień szybko zanikał, poza pojedynczymi brygadierami pozostającymi na placówkach kolonialnych i zagranicznych, jak gubernator wyspy świętej Heleny Charles Dallas czy William R. Mansfield [3], konsul generalny w Warszawie. Pierwsza wojna światowa była chyba największą z tych fal, podnosząc - dzięki rozrostowi armii i wielkim stratom w polu - grubo ponad setkę oficerów do godności brygadiersko-generalskiej. Tuż po wojnie spotkało się to z dość gwałtowną reakcją, najlepiej obrazującą napięcie między rolą brygadierów, a prestiżem generalicji, do czego już nawiązywałem. Administracja armii brytyjskiej powołała komitet, który - powołując się na dysproporcjonalny rozrost liczby brytyjskich generałów i co za tym idzie obniżenie ich prestiżu - zalecił likwidację stopnia Brigadier-general i wprowadzenia na jego miejsce stopni Colonel Commandant i Colonel-on-the-Staff, czyli (powiedzmy) odpowiednio: "pułkownik komendant" i "pułkownik sztabowy". Nie pozostało to bez oporu; Lord Curzon przestrzegał, że:

Brytyjscy attaché wojskowi w zagranicznych stolicach, posiadający obecnie stopień generała brygady (...) stracą na precedencji i prestiżu, a także będą musieli ustępować pod obydwoma względami zagranicznym oficerom.

Nie uczyniono jednak, przynajmniej otwarcie, żadnych wyjątków i jednym ruchem obroniono prestiż brytyjskiego generała. Z pierwszym dniem stycznia 1921 roku stopień zniesiono: osiemdziesięciu-siedmiu brygadierów stało się (tymczasowymi) pułkownikami komendantami, trzydziestu-pięciu - (tymczasowymi) pułkownikami sztabowymi, a dwudziestu wróciło do swojej zwyczajnej, stałej rangi.

Trzech brygadierów uniknęło jednak degradacji - zamiast przechrzcić ich na jakąś odmianę pułkownika, awansowano ich na (wprawdzie tymczasowych...) generałów z krwi i kości: generałów majorów. Byli to B.C.M. Carter, dowodzący w Południowej Afryce (stały stopień pułkownika), W.E.R. Dickson, operujący w Persji (brewetowany pułkownik) oraz Adrian Carton de Wiart [4], szef brytyjskiej misji wojskowej w Polsce (major i brewetowany pułkownik). Nie zignorowano więc do końca ostrzeżeń Lorda Curzona, choć szybko okazało się, że dwa nowe gatunki pułkownika i kilka wyjątków to za mało. Szczególnie Indie miały sprawiać problemy; jak donosiło tamtejsze dowództwo:

W oczach indyjskich oficerów i żołnierzy termin "pułkownik" czy nawet "pułkownik komendant" oznacza dowódcę batalionu, a (...) dowódcy brygad stracili w rezultacie na prestiżu. Stwierdza się, że osłabia to pozycję dowódców brygad gdy mają oni do czynienia z urzędnikami cywilnymi i lokalnymi przywódcami (...)

Administracja armii ostatecznie przychyliła się do tych głosów i w iście salomonowym wyroku postanowiła rozciąć tytuł "Brigadier-general" na dwoje. Pierwszego czerwca 1928 roku stopnie Colonel Commandant i Colonel-on-the-Staff zniesiono i zastąpiono stopniem Brigadier. Pozbawiony generalskiego drugiego członu i z insygniami jasno wskazującymi, że to nie generał a starszy pułkownik, brygadier nie stanowił już zagrożenia dla prestiżu prawdziwych brytyjskich generałów, a do imponowania obcemu wodzostwu powinien wystarczyć.

Generał de Wiart był już (wprawdzie tymczasowo...) starszy stopniem, ale polskie wodzostwo czasów drugiej wojny światowej doczekało się towarzystwa kolejnych brygadierów. Armii Andersa towarzyszyła kilkunastoosobowa 26 Brytyjska Jednostka Łącznikowa (26th British Liaison Unit) pod dowództwem najpierw brygadiera Gordona Waya (według stałego stopnia - majora), a później brygadiera Erica Fritha [5] (od maja 1943 roku podpułkownika). Jednostka odpowiadała za tłumaczenie rozkazów i pośredniczyła we wszelkich kontaktach Polaków ze światem zewnętrznym, a także - mało skutecznie - próbowała powstrzymać "antykomunistyczną propagandę" szerzoną przez polskich dowódców.

Na zdjęciu brygadier Frith (pierwszy od prawej) wraz z generałami Andersem i Odzierzyńskim, pułkownikiem Kazimierzem Wiśniowskim i niezidentyfikowanym brytyjskim oficerem.

Ostatecznie brytyjski brygadier stał się zwykłym stopniem w roku 1947, w ramach reformy standaryzacyjnej; do dziś pozostało niewiele śladów po jego historii. Podpułkownik Frith, przechodząc rok później w stan spoczynku, otrzymał (wprawdzie honorowy...) awans na stałego już brygadiera.

[1] Druga funkcja oprzymiotnikowanych stopni ma (jak sądzę) związek z równie złożonym systemem piruetów, które należało wykonać, by awansować konkretnych ludzi na konkretne stopnie i stanowiska w ramach brytyjskiego systemu, gdzie awanse były ściśle powiązane ze stażem. Awansowanie konkretnego człowieka wymagało zazwyczaj usunięcia przeszkód w postaci równych mu stopniem, a stażem starszych, oficerów - nierzadko przez równoczesne ich awansowanie i upchnięcie gdzie indziej.

[2] Ang. substantive - dosł. istotny, konkretny. Być może dobry odpowiednik to "właściwy" jako przeciwieństwo przymiotników typu "lokalny" czy "honorowy", ale nie wiem czy istnieje faktyczny polski odpowiednik tego pojęcia.

[3] Zabawił on w Warszawie krótko, bo wysłano go tam w 1856 roku, a już w 1857 wezwano go do tłumienia powstania sipajów, o którym pisał niedawno Coryllus. Został potem głównodowodzącym brytyjskiej armii w Indiach. Jego młodszy brat Charles również był konsulem generalnym w Warszawie.

[4] Postać wyjątkowo romantycznie przedstawiana w brytyjskich tekstach - bohaterski pirat bez ręki i oka. Przeszedł w stan spoczynku i osiadł w 1924 na Polesiu w Prostyni nad Lwą, w pałacyku myśliwskim podarowanym mu przez Karola Radziwiłła, gdzie spędził jakoby całe międzywojnie (poza zimami, kiedy wracał do Anglii) na codziennych polowaniach. Do służby wojskowej powrócił, ponownie jako tymczasowy generał major, dopiero pod koniec sierpnia 1939 roku i opuścił Polskę przez Rumunię w połowie września.

[5] Ze strony matki Frith był wnukiem Seweryna Bielińskiego, uczestnika powstania węgierskiego i tureckiego generała.

Za główne źródło posłużył mi artykuł W.B.R. Neave-Hilla "The Rank Titles of Brigadier and Brigadier General" z Journal of the Society for Army Historical Research i oczywiście archiwum The London Gazette.



tagi: armia brytyjska  frith  de wiart  anders 

tomasz-kurowski
15 kwietnia 2021 00:52
8     1304    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

saturn-9 @tomasz-kurowski
15 kwietnia 2021 07:19

BRAWO! Koniecznie z dużej litery.

Z małej pytam o apanaże związane ze stażem znaczy się w trakcie bycia 'brygadierem' wojak otrzymywał tyle i tyle [uszczknione ze skarbczyka HM]? A gdy wylatywał z tej posady to spadał z drabiny zarobkowej i musiał nadrabiać miną oraz chałturzyć w terenie czyli na małym ogniu smarzyć kotlety? Czy w tekstach źródłowych jest coś na ten temat?

 

Anegdota z XIX wieku miejsce akcji Berlin. Każdego poranka głowa odpowiedzialna za skarbczyk kajzera przeglądał w prasie nekrologi i gdy natknął się na znane sobie nazwisko, które ciążyło na liście płac za zasługi dla kajzera i jego dynastii [wojak czy nie] i gdy taki wiekowy, stary pryk kitę wywinął to pojawiał się błysk w oku i zacieranie rąk bowiem oznaczało to konsolidacje rozchodów z dochodów. 

Oddech wieczności a przyziemne cyferki plusy-minusy padołu płaczu.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @saturn-9 15 kwietnia 2021 07:19
15 kwietnia 2021 08:25

Posiadającym stopień tymczasowy przysługiwało równie tymczasowe uposażenie odpowiednie dla tego stopnia, więc istotnie koniec służby mógł wiązać się ze znacznym spadkiem dochodów. Konkretne stawki zmieniały się w czasie, a brygadier otrzymywał - zgodnie z pozycją - uposażenie wyższe od pułkownika, a niższe od generała majora. Faktycznie jednym z "atutów" stopni lokalnych i tymczasowych było to, że kończący służbę wracał do swojego stopnia właściwego i otrzymywał uposażenie jedynie na jego podstawie. Było tu i więcej pola do oburzeń, bo na przykład żołnierz ranny i nie będący w stanie wykonywać zadań związanych ze stopniem tymczasowym tracił go chyba po trzech tygodniach. Zmieniono to chyba dopiero w czasie drugiej wojny światowej.

Przy okazji wielkiej wojny i czasów powojennych zaistniał też fenomen tak zwanych temporary gentlemen lub TG, czyli dżentelmenów tymczasowych: ludzi z niższych klas społecznych, niezwiązanych tradycyjnie z pozycją oficerską, których potrzeby wojenne tam jednak wyniosły, podnosząc tymczasowo ich dochody i zmuszając ich do obcowania w towarzystwie, a co gorsza - zmuszając towarzystwo do obcowania z nimi. Ich demobilizacja, związana własnie z nagłą utratą dochodów i pozycji, była źródłem poważnych i szeroko dyskutowanych problemów społecznych w brytyjskim międzywojniu, ale nie zgłębiałem bardziej tego tematu. W każdym razie podobno właśnie przez doświadczenia pierwszowojennych TG, demobilizacja po drugiej wojnie była wolniejsza i przebiegała stopniowo. TG to też raczej stopnie niższe od pułkownika czy brygadiera; ci pochodzili jednak zazwyczaj co najmniej z szeroko pojętej klasy średniej i mogli robić za dżentelmenów właściwych. Na przykład Eric Frith uczęszczał do dobrego angielskiego public schoola z internatem (Marlborough College), a jego ojciec był pułkownikiem (a tymczasowo i ostatecznie honorowo również brygadierem).

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @tomasz-kurowski 15 kwietnia 2021 08:25
15 kwietnia 2021 08:51

Spojrzałem jeszcze raz z ciekawości na pochodzenie Fritha i jego matką była "Alice Isabel de Bilinski", córka Seweryna Bielińskiego - ślub odbył się w 1895 roku w brytyjskiej ambasadzie w Stambule, a notki prasowe o nim donoszące wspominają o żałobie po zmarłym w tym samym roku ojcu panny młodej, generale Bilinskim. Frithowie mieli więc pewne związki z Polską. Chyba dodam to do notki.

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @tomasz-kurowski
15 kwietnia 2021 09:45

Na Piłsudskiego szkoda się powoływać, on był mistrzem w nadawaniu sobie stopni, czy raczej tytułów - komendant, naczelnik państwa, marszałek... Zupełnie jak Marylin Monroe w Półżartem półserio: "Uwielbiam odkrywać nowe miejsca, w których można nosić diamenty."

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @maria-ciszewska 15 kwietnia 2021 09:45
15 kwietnia 2021 10:23

W tym przypadku nie wiem czy sam odpowiadał za nazwę stopnia, tytułu, czy stanowiska. Nie znam w żadnym stopniu austro-węgierskich kruczków administracji wojskowej, ale zgaduję, że ten legionowy "brygadier", zapewne rozumiany przez nich jako stanowisko, to taka kompromisowa odpowiedź na pytanie: jak tytułować człowieka, który ma dowodzić brygadą, ale w zasadzie oficerem (w żadnym formalnym stopniu) nie jest; nie jest też w sumie nawet cesarsko-królewskim poddanym?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 15 kwietnia 2021 10:23
15 kwietnia 2021 12:57

To działa w cywilu, jak ktoś nie ma tytułu akademickiego, mówi sie doń - panie redaktorze ;-)

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski 15 kwietnia 2021 12:57
15 kwietnia 2021 19:40

A jak się sprawdzi i dostanie coś większego do obsługi, zostaje naczelnym. Wszystko się zgadza.

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować