-

tomasz-kurowski : człowiek od genomów ([email protected])

Dygresja pszenno-białkowa

Jak napisałem w poprzednim tekście, brytyjscy piekarze „pokonali” genetyków, opracowując metodę pieczenia chleba z wykorzystaniem lokalnej mąki niskiej jakości. Unieważniło to próby opracowania i wprowadzenia dostosowanych do brytyjskich warunków odmian pszenicy wysokiej jakości, nadającej się do zmielenia na wysokobiałkową mąkę zdatną do pieczenia chleba. To oczywiście w pewnym stopniu felietonowe uproszczenie. Zawartość białka w mące zależy nie tylko od odmiany pszenicy, a brytyjskie uprawy dostarczają szerokiego spektrum tej zawartości, choć przeciętnie istotnie jest ona niska. Przemysł młynarski miesza zaś mąkę z różnych źródeł, tak krajowych, jak i zagranicznych, by osiągać parametry techniczne odpowiednie do danego zastosowania, na przykład do pieczenia chleba. Metoda piekarzy z Chorleywood obniżyła jednak wymaganą zawartość białka na tyle, że możliwym stało się podniesienie udziału brytyjskiej mąki w przepisie do połowy i wyżej, zamiast używania niemal wyłącznie mąki zagranicznej, co miało miejsce wcześniej. To znaczy, że można na przykład brytyjską mąkę zawierającą 11% białka wymieszać po połowie z kanadyjską mąką zawierającą 13% białka, uzyskując wymagane przez przepis 12%. To dość, by uszlachetnianie odmian w kierunku podwyższenia zawartości białka przestało być wielkim priorytetem. W zasadzie typowa zawartość białka nawet spadła, choć genetycy ulepszyli jego skład pod względem użyteczności do pieczenia chleba [1]. Nazwałem to lekceważąco „rolą służebną” wobec przemysłowych piekarzy, choć można by życzliwiej napisać, że eksperci z obu dziedzin spotkali się w połowie drogi. Trasę jednak wytyczyli piekarze.

Ale o tym (mniej lub bardziej wyobrażonym [2]) konflikcie było ostatnio. Dziś chciałem napisać o czymś innym. Rozwijam wątek o te nieco konkretniejsze liczby, by wskazać, że jeśli chodzi o bezwzględną zawartość białka, odmiany „niskobiałkowe” wcale nie różnią się aż tak bardzo od „wysokobiałkowych”. W mące kanadyjskiej może być o parę punktów procentowych więcej białka niż w brytyjskiej, ale Brytyjczycy uzyskują plony ponad dwukrotnie wyższe niż Kanadyjczycy! W przeliczeniu na hektar Brytyjczycy produkują więc więcej białka. A białko jest dość drogie...

Piszę, że białko jest „drogie”, bo skupiam się na kosztach, ale równie dobrze mógłbym napisać, że jest „cenne”. To w zasadzie najdroższy i najcenniejszy spośród makroelementów składnik diety. O ile węglowodany i tłuszcze pełnią przede wszystkim rolę źródeł energii, z mniejszym udziałem innych funkcji, o tyle białko, po rozbiciu na aminokwasy, służy za główny budulec większości mechanizmów odpowiadających za procesy życiowe [3]. Węglowodany i tłuszcze zawierają jedynie atomy węgla, wodoru i tlenu, wiązane przez rośliny w procesie fotosyntezy, z użyciem łatwo dostępnego atmosferycznego dwutlenku węgla i wody. Aminokwasy wymagają dodatkowo azotu, którego wprawdzie w przyrodzie nie brakuje (78% powietrza to azot), ale z dostępnością już dużo gorzej, bo rozbicie potrójnego wiązania między atomami azotu jest wymagające energetycznie. W zasadzie robią to tylko wyspecjalizowane mikroorganizmy. Najlepsze źródła białka w diecie to więc głównie organizmy stojące wysoko w łańcuchu pokarmowym, które akumulują białko z niżej położonych ogniw (czyli np. krowa, spożywająca dużo pokarmu roślinnego), albo organizmy, które specjalizują się we współpracy z wiążącymi azot mikroorganizmami glebowymi, czyli głównie rośliny motylkowate, jak fasola czy soja. By dało się uzyskać wysoką zawartość białka w innych roślinach, na przykład w pszenicy, gleba musi zawierać odpowiednio wysoką ilość związków azotu, na przykład dostarczonych przez nawożenie. Przy czym, jeśli ma to być nawóz naturalny, czyli powiedzmy obornik lub nawóz zielony w postaci roślin motylkowatych, to ostatecznie azot również pochodzi od wspomnianych już mikroorganizmów glebowych; jest po prostu więcej pośredników w jego drodze od powietrza do plonu. Od ponad wieku człowiek obchodzi jednak to ograniczenie, produkując nawozy sztuczne – głównie wiążąc azot atmosferyczny metodą Habera i Boscha z wykorzystaniem gazu naturalnego. Teoretycznie istnieją też alternatywy, jak choćby metody elektrochemiczne, nad którymi pracował kiedyś Ignacy Mościcki [4], ale to tani gaz naturalny stanowi dziś podstawę sektora nawozów azotowych.

Jak napisałem na początku, brytyjskie uprawy pszenicy uzyskują wyjątkowo dużo białka na hektar. To znaczy, że wymagają również wyjątkowo dużo nawozów azotowych, a 60% z nich importowane jest z zagranicy [5]. Ceny i dostępność nawozów są przy tym mocno uzależnione od rynku gazu naturalnego, który z powszechnie znanych względów był w ostatnich latach mało stabilny. Niezależność od importów, jaką uzyskała Wielka Brytania, zwiększając udział własnej mąki w chlebie, jest więc częściowo iluzoryczna. Myślę, że z tej „kosztowej” perspektywy łatwo też zrozumieć, dlaczego dzisiejsze badania nad uszlachetnianiem brytyjskich odmian skupiają się raczej na jak najwydajniejszym wykorzystaniu nawozu i na dalszej specjalizacji składu białek, a nie na podwyższaniu ogólnej zawartości białka. Samo białko taniej uzupełnić soją, naturalnie z importu...

 

[1] Świetny, choć raczej fachowy artykuł o ostatnich pięćdziesięciu latach rozwoju brytyjskich odmian pszenicy: Fradgley et al. (2023). Maintenance of UK bread baking quality: Trends in wheat quality traits over 50 years of breeding and potential for future application of genomic‐assisted selection. W The Plant Genome.

[2] Uzupełniam, że tę zabawną, konfliktową optykę przyjąłem po zapoznaniu się z literaturą o historii brytyjskich odmian i zestawieniu tejże z nekrologiem Billa Collinsa, współwynalazcy chorleywoodzkiej metody produkcji chleba. Miał on rozbrajać uczone dyskusje słowami „Jestem tylko piekarzem, ale…”. Fortel jak u Sun Tzu!

[3] Profesor Ewa Luchter-Wasylewska świetnie przedstawiła temat w Krakowie, w ramach swojego wykładu o enzymach, czyli białkowych biokatalizatorach.

[4] Klinika Języka wydała swego czasu autobiografię prezydenta Ignacego Mościckiego, w której pisał on trochę na ten temat.

[5] Azotan amonu głównie z Litwy i Polski (Grupa Azoty), mocznik głównie z Egiptu i Holandii (do 2022 również z Rosji), roztwór saletrzano-mocznikowy głównie z Holandii i Niemiec.



tagi: białko  chleb  azot 

tomasz-kurowski
20 lipca 2024 08:13
25     1048    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Andrzej-z-Gdanska @tomasz-kurowski
20 lipca 2024 10:12

Może to nie jest całkiem w temacie, ale mam dwie uwagi/pytania czy dobrze "kombinuję":

1. Tego "gorszego" chleba zjem dwa kawałki zamiast jednego i będzie OK?

2. Ten "gorszy" chleb jest dobry dla tych co nie powinni się tak objadać lub zrzucić wagę?

3. Taka refleksja się narzuca, że producenci żywności w ogólności "racjonalizują" produkcję prawie wszystkiego, żeby tylko to co drogie zastąpić tym co tanie, ale niekoniecznie właściwe; za to skutecznie "zapychające". :(

 

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @tomasz-kurowski
20 lipca 2024 10:26

Dziękuję za wpis, bardzo ciekawy .

zaloguj się by móc komentować

chlor @tomasz-kurowski
20 lipca 2024 11:03

Rzeczywiście głównym problemem nie jest sama zawartość białka w mące choćby dlatego że poszczególne jej gatunki niewiele się różnią pod tym względem (polska mąka chlebowa ma 12% białka). Problemem jest światowy trend zastępowania białka wysoko wartościowego podłym białkiem sojowym niezawierającym niektórych niezbędnych do życia aminokwasów.

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Andrzej-z-Gdanska 20 lipca 2024 10:12
20 lipca 2024 11:53

Nie, że frajdą jest czytając naukowych podstawach jedzenia.

Odpowiem na pytanie 1

Nie będzie OK. Będzie jedynie "chlebowego" białka tyle ile trzeba a węglowodanów będzie o raz za dużo. Proponuję na słaby jakościowo chleb dorzucić dobry jakościowo nabiał.

zaloguj się by móc komentować

chlor @ArGut 20 lipca 2024 11:53
20 lipca 2024 15:44

Kiedyś  ekperymentowałem z usuwaniem z mąki pszennej "nadmiaru" węglowodanów. To się daje zrobić, ale nie próbowałem  z takiego ciasta zrobić chleb. Placki wychodziły.

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Andrzej-z-Gdanska 20 lipca 2024 10:12
20 lipca 2024 16:04

Co do 1., to wśród amatorów siłowni funkcjonuje taka formuła, że nie ważne co się je - wystarczy, żeby "makro się zgadzały". To znaczy, żeby w diecie było tyle makroelementów (a w zasadzie: białka i kalorii) ile sobie założyliśmy, a reszta jest mało ważna. Logika za tym taka, że od ilości kalorii zależy, czy ciało będzie budować, czy redukować masę, a od ilości białka zależy, w jakim stopniu w tym budowaniu lub redukcji uwzględnione będą mięśnie, które wszak są zbudowane z białka. Z tej prostej, arytmetyczno-siłowniowej, perspektywy pomysł z dodatkową kromką się zgadza, ale to jednak spore uproszczenie, bo nie uwzględnia na przykład indeksu glikemicznego, czyli tego, w jakim tempie energia z jedzenia (w postaci glukozy) zasili nasz organizm. Nie uwzględnia też składu aminokwasów w białku, a to również bywa istotne i to na niekorzyść zbóż. Przy tym pieczywo nawet w najlepszym wypadku nie jest najlepszym źródłem białka i wymaga uzupełnienia mięsem, nabiałem, czy roślinami motylkowatymi. Napisał o tym kolega ArGut.

Co do 2., to w zasadzie logika jest jak powyżej, z zaznaczeniem, że pieczywo ogólnie jest raczej wysokokaloryczne. To czy chleb jest "gorszy", czy "lepszy" ma tu małe znaczenie, bo jak wskazałem w tekście, bezwzględna zawartość białka nie różni się tak bardzo, nawet bez sojowych dodatków.

Co do 3., to refleksja jest słuszna, ale jak pisałem w komentarzach pod poprzednim tekstem: uważam, że taka "racjonalizacja" jest dla producentów naturalna, powszechna i trudna do uniknięcia, bo wynika z bodźców rynkowych i działań rządów. Właściwy problem jest po drugiej stronie łańcucha zależności, to znaczy: do czego przyzwyczajono (wytresowano?) konsumenta? Tacy Francuzi podobno szanują sobie małe piekarnie i dobry chleb, choć klimat do upraw mają podobny do brytyjskiego.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Zyszko 20 lipca 2024 10:26
20 lipca 2024 16:06

Ja dziękuję za komentarz.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @chlor 20 lipca 2024 11:03
20 lipca 2024 16:08

Ja bym powiedział: jest to jeden z wielu problemów, wśród światowych trendów ;)

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @ArGut 20 lipca 2024 11:53
20 lipca 2024 16:48

Mnie tak naprawdę od strony frajdy (i zawodu) interesują najbardziej szczegóły "techniczne", jak z artykułu w pierwszym przypisie, ale bywa ciężko to przetłumaczyć na szerzej zrozumiały tekst. Przy tym poznanie tematów od strony bodźców i rynku bardzo pomaga w uzasadnieniu, dlaczego badania nad czymś "technicznym" są warte ufundowania, a to podstawa naukowego żywota. A jak już to poznaję to mogę i o tym napisać, przy okazji porządkując sobie narrację.

Od strony arytmetyki "na kolanie" (Anglicy mówią "napkin maths", czyli matematyka serwetkowa) dodam, że sugerowane normy dziennego spożycia, które znajdziemy na etykiecie dowolnej żywności, zawierają 2000 kalorii i 50 gramów białka. Mąka pszenna ma około 365 kalorii na 100 gramów, czyli do wyrobienia normy kalorii samą mąką trzeba jej około 550 gramów dziennie. Przy 12 gramach białka na 100 gramów mąki, daje to 66 gramów białka dziennie, czyli sugerowana norma jest wyrobiona z nawiązką, bez żadnego mięsa czy nabiału! Poniżej normy schodzimy dopiero przy 9 gramach białka na 100 gramów mąki, czyli przy mące zdecydowanie nienadającej się na pieczywo (ja bym zrobił naleśniki).

Nie samym chlebem żyje człowiek, dowolny dietetyk by mnie za taką kalkulację pokroił, a zaparcia wykończyłyby każdego próbującego taką dietę, długo zanim dałyby znać o sobie braki w mikroelementach, ale widać wyraźnie, że zboża (a pszenica w szczególności) to jak najbardziej sensowna podstawa diety i wcale nie powinno dziwić, że nasi przodkowie przez tysiąclecia mogli żywić się głównie nimi, ze względnie niewielkim uzupełnieniem innymi składnikami.

zaloguj się by móc komentować

chlor @tomasz-kurowski 20 lipca 2024 16:48
20 lipca 2024 18:49

Białko dostarcza prawie tyle samo energii co węglowodany. 16 bułek pszennych albo 7 kotletów mielonych dają tyle samo (2000kcal). Co kto lubi.

Swoją drogą, te zaskakująco duże ilości wynikają z nieuwzględnienia tłuszczu który ma najwyższą wartość energetyczną z wszystkich makroskładników (900 kcal/100g).

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @ArGut 20 lipca 2024 11:53
20 lipca 2024 19:08

To było trochę zadziorne pytanie, z oczekiwaniem na poważne podejście i tak się stało!

Propozycję takiego jedzenia przyjmuję i stosuję. ;)

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @chlor 20 lipca 2024 18:49
20 lipca 2024 19:24

Chodziło mi o to, że sugerowana norma białka jest do osiągnięcia nawet samą mąką pszenną, nie przekraczając przy tym normy energetycznej, do której oczywiście dobić można na multum sposobów. Czyli tak naprawdę nie ma co się martwić o to, że będziemy mieli za mało białka w diecie (chyba że jesteśmy kulturystami, albo mocno się odchudzamy). Normę wyrobić bardzo łatwo.

Tylko co mi z tego, że mógłbym jeść prawie sam brytyjski chleb, jak nie chcę jeść go wcale!

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @tomasz-kurowski 20 lipca 2024 16:48
20 lipca 2024 19:31

Pytanie było trochę w stylu już "weekendowym", dlatego dziękuje za poważne i tak obszerne potraktowanie!

W Polsce też są małe, lokalne piekarnie, ale często starają się iść w "nowoczesność" i wychodzi (wypieka się) to co widać. Nie wytrzymują konkurencji. Z drugiej strony człowiek jest tak stworzony, że nawet po roku (powiedzmy) nie widać poważnych skutków takiego czy innego sposobu jedzenia. Jakieś, małe opamiętanie przychodzi na starość, ale organizm też jest stary i już niewiele można zmienić.

Poza tym jest poważny problem z tzw. zdrową żywnością.  Jak potwiedzić samemu czy ona taka jest. Są instytuty badawcze posiadające m. in. odpowiednią aparaturę i mogą taką żywność rozebrać na "czynniki pierwsze". Pojedynczy człowiek nie ma takich możliwości. Pytanie jest takie czy jeszcze nie ma takich możliwości? Czy coś się dzieje w tym kierunku, biorąc pod uwagę, że technika idzie gwałtownie do przodu. Jak mówią mądrzy ludzie, "zycie nie znosi próżni". Może na razie jednak nie ma "rynku" na takie rzeczy?

Miałem taką "przygodę" z pieczywem w Holandii. Dla ułatwienia sobie życia i przygotowywania śniadania do pracy kupowałem częściowo przygotowane pieczywo, ale mrożone. Można je było dłużej i bez problemu przechowywać w zamrażalniku. Po południu wkładałem do piekarnika i rano miałem świeże bułeczki. Któregoś dnia jednej nie zjadłem i zabrałem do domu. Wieczorem okazało się, że jest dosłownie twarda jak kamień! Nie można jej nawet było pokroić!

zaloguj się by móc komentować

chlor @tomasz-kurowski 20 lipca 2024 19:24
20 lipca 2024 19:53

Skąd wzięto tą normę białka? Badano na myszach, ludziach, czy może jest to konsensus między producentami a instytucjami naukowymi?

 

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @chlor 20 lipca 2024 15:44
20 lipca 2024 19:59

>Kiedyś  ekperymentowałem z usuwaniem z mąki pszennej "nadmiaru" węglowodanów.

ŁaŁ... a jak ? Wytrawianie, ... 

Metody nie przystwajanie "nadmiaru" węglowodanów są znane ale usuwania? Chętnie się dowiem.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Andrzej-z-Gdanska 20 lipca 2024 19:31
20 lipca 2024 20:05

Ja notki i komentarze też piszę weekendowo :)

Nie jestem dietetykiem, więc ciężko mi cokolwiek doradzać, ale na pewno warto czytać etykiety i liczyć, ile czego w siebie wrzucamy. Na marginesie, mieliśmy kiedyś taki drobny projekt, w ramach którego zaprojektowaliśmy dla pewnej firmy narzędzie do analizy etykiet produktów konkurencji i odtwarzania na ich podstawie przepisów, które dałoby się wtedy uzupełnić dodatkowymi informacjami o składnikach. Firmy raczej zazdrośnie strzegą szczegółów, ale prawnie zobowiązane są do podawania pewnych informacji na etykiecie, a na tej podstawie można sporo odtworzyć...

Czerstwienie pieczywa to dość skomplikowany proces i z tego, co się orientuję, niskie temperatury mocno go wzmagają, więc to przechowywanie w zamrażalniku pewnie miało wpływ na bułeczkową przygodę.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @chlor 20 lipca 2024 19:53
20 lipca 2024 20:08

Nie wiem, ale to normowanie chyba wyrosło z okresu obu wojen światowych, kiedy bardzo poważnie zaczęto wyliczać minimalne potrzeby na rzecz reglamentacji żywności i zaopatrywania wojska. Stąd to pewnie wiedza praktyczna, z danych ludzkich na dużych populacjach.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Andrzej-z-Gdanska 20 lipca 2024 19:08
20 lipca 2024 20:11

>Propozycję takiego jedzenia przyjmuję i stosuję. ;)

Chwali się! Może też być miks jak pani ArGutowa lubi. Pasta jajeczna z chrzanem i dobre suche mięso (szynka lub schab).

zaloguj się by móc komentować

chlor @ArGut 20 lipca 2024 19:59
20 lipca 2024 20:20

Z tego co pamiętam, to urobiłem mąkę pszenną z wodą na gęste ciasto i zalałem je zimną wodą. Po pewnym czasie (może z 15 minut) wylałem wodę, wlałem świeżą i wygniatałem to ciasto pod wodą, i tak kilka razy. Objętość ciasta zmalała, bo skrobia była wypłukiwana, zaś nierozpuszczalne białko pozostawało. Nie możnaz tym przesadzić bo zrobi się guma (prawie sam gluten). Takie ciasto jest elastyczne i daje się np wałkować.

Z mąką żytnią nie da się tego przeprowadzić.

 

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @tomasz-kurowski 20 lipca 2024 20:08
20 lipca 2024 20:37

Chyba tak. Czyli to raczej minimum wystarczające do przeżycia wojny.

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @tomasz-kurowski 20 lipca 2024 16:48
20 lipca 2024 20:44

... pszenica w szczególności ...

ale koniecznie na żytnim zakwasie !

 

P.S.

Jaki piec jest najlepszy dla Domowego Koła Piekarzy Miejskich ?

 

 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @chlor 20 lipca 2024 11:03
21 lipca 2024 06:36

Soja sama w sobie jest okropna, ale zwracam uwagę, że nam się wciska na chama białko z robaków... 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Matka-Scypiona 21 lipca 2024 06:36
21 lipca 2024 10:52

Mogę się założyć, że ROBAKI wypadną, bo przecież trzeba je ZABIĆ, żeby zjeść.

A jak wiadomo nawet zasłużeni językoznawcy nie wygrają z postępem, który zwierzęta , traktuje lepiej niż ludzi, a ludzi gorzej niż zwierzęta ...

zaloguj się by móc komentować

Paris @Matka-Scypiona 21 lipca 2024 06:36
21 lipca 2024 17:23

Dokladnie,...

...  i  to  juz  od  2  lat,  conajmniej  !!!

Tak,  OBLED  WYSOKOBIALKOWY  postepuje...  i  ma  sie  super  dobrze  w  zwiazku  z  ogromna  skala  PRZEMYTU  roznych  produktow  zywnosciowych  z  zagranicy  do  Polski,  glownie  z  Ukrainy  i  Bialorusi.  Wlasnie  tez  zapodali,  ze  tylko  na  Mazowszu  w  skontrolowanych  marketach  tylko  w  34%  produkty  zywnosciowe  zgodne  byly  z  informacjami  zawartymi  na  etykietach,...  akurat  badanie  dotyczylo  tylko  zgodnosci  z  krajem  pochodzenia,  ale  to  i  tak  MARNE  pocieszenie.

Na  gielde  w  Broniszach  wjezdzaja  KAZDEGO  DNIA  cale  tiry  NIEOZNAKOWANYCH  PRODUKTOW  ZYWNOSCIOWYCH,...  ktore  wczesniej  przekraczaja  wschodnia  granice  Polski  bez  jakiejkolwiek  dokumentacji  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @tomasz-kurowski
21 lipca 2024 17:28

Dzieki  za  wpis,  Panie  Tomaszu,...

...  bo  temat  baaardzo  ciekawy...  i  NOSNY  !!!

 

Zdrowa  zywnosc  to  temat  nr  1  w  rozmowach  Polakow  tego  lata,...  gdzie  sie  nie  porusze  to  wszedzie  mowi  sie  o  ZYWNOSCI,...  ktora  jestesmy  TRUCI  i  to  w  ,,majestacie  prawa,,.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować